25 czerwca 2014

Rozdział 1

 '' Po to, by usłyszeć jej głos.''



| Chloe |
*miesiąc temu*

          Rozglądałam się po swoim pokoju. Kolory ścian wyblakły, a on sam stał się po prostu nudny i zaniedbany...tak jak ja.  Nie ma już kwiatów na parapecie, kolażu ze zdjęć na ścianie czy sterty książek na półkach. Ale za to jest wgniecenie w drzwiach i gdzieniegdzie są rysy od moich paznokci.
          Do dziś pamiętam to uczucie...Ten stres zżerający mnie od środka i tą żenująca bezsilność. Tak się czułam gdy spędzałam ostatnie chwile w swoim pokoju.  Było ze mną tak źle, że rodzice wysłali mnie na odwyk do Phoenix. Co ja mówię, nadal jest ze mną źle. Co czułam? Strach. Strach przed nieznanym. Bałam się co się ze mną stanie gdy tam trafię.
          Wszystkie walizki były już spakowane. Na ścianie nie ma już ani jednego zdjęcia, ani jednego plakatu. Rodzice byli na parterze i szykowali się do wyjazdu, a ja siedziałam sama w swoim pustym pokoju wspominając stare czasy. 
          Od kilku dni lub nawet tygodni przed wyjazdem nie rozmawiali ze mną. Jedynie, gdy miałam wynieść śmieci. Czasem sama czułam się jak śmieć, którego za wszelką cenę trzeba się pozbyć. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie pożegnałam się z Justinem. Nie miałam i nie sądzę, że kiedykolwiek będę miała wystarczająco odwagi, by spojrzeć w jego głębokie oczy pełne nadziei na lepsze jutro i po prostu powiedzieć "żegnaj". Nie po tym wszystkim przez co przeszliśmy.
          Wzięłam torbę z ubraniami i założyłam ją na swoje wychudzone ramię. Byłam i wciąż jestem słaba. Psychicznie i fizycznie. Musiałam odpocząć. Miałam nadzieję, że ten cały odwyk dobrze mi zrobi. Za nim wyszłam z pokoju, zamknęłam oczy i przeniosłam się do chwil,które kocham wspominać.
          Mamy dziewięć może dziesięć lat. Stoję przy "naszym" drzewie, które rośnie na ogrodzie Justina. Zamykam oczy i przykładam do nich swoje małe dłonie tylko po to, by zacząć odliczanie od dziesięciu do zera. Między każdą sekundą słyszę nawoływanie chłopca, że nigdy go nie znajdę. Kończę liczyć, otwieram oczy i od razu biegnę w stronę garażu. Drzwi są uchylone i już wiem gdzie się skrył. Zrobiłam kilka kroków i podeszłam do dużego, zielonego kosza. Otwieram wieczko i zaczynam się głośno śmiać.
          - Tu Cię mam Justin! -  Krzyknęłam, wskazując na niego palcem. Chłopiec wyskoczył z koszyka z grymasem na twarzy.
          - To nie fair! - Tupnął ze złością nogą. - Ty zawsze wygrywasz.
          - Bo zawsze chowasz się w tym samym miejscu. Ale nie bój się, następnym razem będę liczyć wolniej to zdążysz się schować. - Mówię dziecięcym, piskliwym głosem. Uśmiechnęłam się do niego i mocno go przytuliłam. Chwyciliśmy swoje dłonie i pobiegliśmy w stronę naszego drzewa by zacząć kolejną rundę.                   Wciąż się uśmiecham. Uwielbiam te czasy beztroskiego dzieciństwa. Wtedy byłam pewna, co stanie się ze mną za parę lat. Lubiłam wyobrażać sobie mnie jako dorosłą kobietę z kochającym mężem i kilkorgiem dzieci. Z tego co pamiętam, chciałam być weterynarzem. Nigdy nie powiedziałabym, że skończy się to w ten sposób. Teraz wiem, że to wszystko przepadło. Nie potrafię już sobie tego wyobrazić. Tej idealnej przyszłości. Zniszczyłam ją. Gdybym nie spróbowała narkotyków na imprezie, bo zaproponował mi je chłopak, w którym się podkochiwałam, nie było by mnie tu gdzie jestem. Myślałam,że dzięki temu mu się spodobam. Wiecie jak to mówią "byłam młoda i głupia". Jeden raz pociągnął za sobą setki kolejnych i nie potrafiłam już z tego wyjść. Potem wyciągnęłam w to gówno bliską mi osobę. Żałuję tego. Dawno się z nim nie widziałam i nie wiem jak się teraz czuję, ale mam nadzieję, że nie tak źle jak ja. Jeśli tak...Boże jeśli tak, spraw bym umarła, bo nie chcę nawet myśleć o jego cierpieniu. Cierpieniu najbliższej mi osoby. Powinnam być przy nim, wspierać go, ratować póki on ma szansę na wyjście z tego bagna. Ale jak mam mu pomóc skoro ja sama sobie z tym nie radzę?
          - Chloe! Zejdź na dół! - Wołanie ojca przywróciło mnie na Ziemię. Nie chciałam się stąd ruszać, tu czułam się dobrze. Myślałam,że tam będę się czuć zagubiona, inna pomimo, że są tu ludzie z tym samym problemem co ja. Uzależnieniem.
          - Już idę! - Odkrzyknęłam, powstrzymując łzy. Głos mi się załamał. - Jeszcze chwilę dajcie mi pobyć w swoim świecie. - Szepnęłam,tak by tego nie słyszeli. Podeszłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i obróciłam się by rzucić okiem na ten pokój wypchany po brzegi wspomnieniami.
          - Wrócę tu.- Powiedziałam prawie niesłyszalnie. To moja obietnica, którą dotrzymam. Gdy wszystko będzie ze mną dobrze, wrócę. Muszę po prostu naprawić swoje życie i wszystko na nowo w nim poukładać. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam.
          Wyszłam z pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam na dół po schodach, które lekko skrzypiały ze starości. Mój dom nie jest idealny. Jest zwyczajny, przeciętny jak każdy w USA. Przy drzwiach czekali na mnie zniecierpliwieni rodzice. Wysłałam im sztuczny uśmiech. Nawet nie wiem po co to zrobiłam. Powinnam być zła.
          - Jedźmy. - Mruknęłam jakby do siebie. Nie chciałam tego przeciągać. Que sera sera*. Rodzice nic nie mówiąc, wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Włożyłam torbę do bagażnika po czym zająłem tylne siedzenia. Ze złością zamknęłam drzwi. Wyjęłam swój telefon, podłączyłam słuchawki i włączayłam pierwszą lepszą piosenkę. Rodzice chcieli coś powiedzieć ale odpuścili. Jak zawsze. Tata odpalił samochód i powoli odjeżdżaliśmy z podjazdu. Chwyciłam swoją bransoletkę, którą dał mi Justin na ostatnie urodziny. Od tamtego dnia nie zdjęłam jej ani na moment. Jest na prawdę śliczna. Złoty, ale delikatny wisiorek z sercem. Uśmiecham się gdy przypominam sobie jego uśmiech kiedy mi ją dał. Będę tęsknić za jego uśmiechem jak za niczym innym. Po kilkunastu minutach wyjechaliśmy z miasta.
          A więc to jest to - pomyślałam. - To koniec ? Nie. To nowy początek. Gdy tu wrócę będę lepszą osobą. Obiecuję Ci to, Justin. 




| Justin |
*teraz*

          Obudziłem się po zaledwie kilkugodzinnym śnie. Usiadłem na brzegu łóżka i schowałem twarz w dłoniach. Głowa mnie boli, ale to już chyba norma. Sięgnąłem po swój telefon i wybrałem numer Chloe. Po kilku sygnałach odezwała się sekretarka. Z frustracją rzuciłem telefon na drugi koniec pokoju. Ona odeszła ponad miesiąc temu, a ja wciąż nie umiem się z tym pogodzić. Nie umiem bez niej żyć. Dzwonię parę razy dziennie. Po co? Po to, by usłyszeć jej głos.
          "Część tu Chloe. Nie mogę teraz odebrać albo nie mam przy sobie telefonu. Zadzwoń później." Znam już to na pamięć. Zawsze śmieszyło mnie to co ma nagrane na sekretarkę. Była taką zwariowaną dziewczyną, inna niż wszystkie. Dlaczego mówię w czasie przeszłym? Bo się zmieniła, a ja wraz z nią. Przez te cholerne narkotyki. Może to śmieszne i głupie ale czasem je kocham, a innym razem nienawidzę i chcę je wszystkie wywalić. Potem uświadamiam sobie ile dałem za nie pieniędzy.
          Czy ktoś wie, że jestem uzależniony od narkotyków? Chloe. Ale nikt poza nią. Cholernie za nią tęsknie. Przed jej wyjazdem nie widzieliśmy się przez jakieś dwa, trzy tygodnie. Pokłóciliśmy się będąc na dragach. Gdy jest się pod ich wpływem, nie wie się co się robi. To była jakaś błahostka, a zrobiliśmy z tego taką awanturę, że cała dzielnica słyszała. Po kilku dniach dowiedziałem się od jej koleżanek z klasy, że rodzice wywożą ja na odwyk bo wróciła do domu naćpana i spita. Od naszej kłótni się nie widzieliśmy. To wszystko moja wina! Po jej wyjeździe starałem się nie brać, ale nie wytrzymałem nawet tygodnia. Chcę to kontrolować, aby nikt się nie dowiedział, bo nie chcę iść na odwyk jak ona. Chociaż...to nie był by zły pomysł. Wtedy mógłbym z nią porozmawiać. Można co prawda załatwić coś w rodzaju "widzenia" ale rzadko się to udaje. Ugh, nie powinienem tyle o tym myśleć.
          Wstaję niechętnie i schodzę na dół by zjeść śniadanie. Przechodzę korytarzem, gdzie mama szykuje się do wyjścia. Wita mnie szerokim uśmiechem co w jej wykonaniu jest cholernie irytujące.
          - Witaj Justin. Śniadanie jest już na stole. Luke i Jazzy też są w kuchni. Lecę do pracy, kocham Cię. -  Mówi szybko po czym wychodzi zamykając za sobą drzwi. Ach to jej "kocham Cię" rzucane na odczepne. Puste słowa. Pracuje jako sekretarka w jednej z tych wielkich firm w moim mieście.
          - No pa. - Mruczę pod nosem. W zasadzie mówię to do siebie, bo ona już jest w samochodzie. Pewnie zastanawiacie się dlaczego matka, która kocha swojego syna, tryska entuzjazmem skoro życie jej dziecka zamienia się w istny koszmar. Tak jak już mówiłem, nikt o niczym nie wie. Jak i większość rodziców, tak i ona nie ma zielonego pojęcia co robię bądź robiłem z Chloe. Myśli, że po prostu spędzam czas ze znajomymi "dobrze się bawiąc" i wynagrodzi mi niepoświęcanie mi czasu jakimiś markowymi rzeczami czy drogimi telefonami. Niech tak zostanie. Mój ojciec...jakby to powiedzieć. Ostatnio normalnie rozmawialiśmy pięć lat temu czyli zanim popadł w alkoholizm. Syn ćpun, mąż alkoholik. Nie macie czego zazdrościć mojej mamie. Najbardziej jednak cierpi na tym moja pięcioletnia siostra Jazmyn, która nie zna pojęcia normalna rodzina. Moja mała księżniczka. Jedyną rodziną dla niej jestem ja i nasz starszy brat Luke. On jedyny radzi sobie z tym gównem.Wchodzę do kuchni pocierając oczy.
          - Justin! - Wesoło wita mnie mój aniołek. Jednym susem zeskakuje z kolan Luke'a i pobiega do mnie z uśmiechem. Chwytam ją i unoszę na ramieniu.
          - Cześć królewno, jak Ci się spało ? - Zapytałem odstawiając ją po chwili. Podchodzę do lodówki i wyciągam z niej karton mleka, po czym upijam łyk.
          - Dobrze. Mama kupiła mi nowego misia i spał ze mną. - Jazzy chichocze. Uśmiecham się do niej, siadając naprzeciw Luke'a. Mała wskakuje na moje kolano i przytula się do mnie. Zaczynam jeść kanapki przygotowane wcześniej przez mamę.
          - Wychodzisz gdzieś dzisiaj? - Zapytał mój brat. 
          - Tak, chyba tak. Jak zawsze z resztą. - Wzruszam ramionami. - A co?
          - Spotykam się dziś z Crystal, więc chciałbym byś zajął się małą. - Crystal to jego dziewczyna. Jest całkiem miła. Tak sądzę, bo znam ją z jego opowieści i tego jak głośno krzyczy jego imię czy coś. Hej! Ściany są cienkie.
          - Ach rozumiem. Randka. - Śmieję się. - Jazzy...- Spojrzałem na nią.
          - Uuuu! - Zaśmialiśmy się głośno.
Teraz może Wam się wydawać, że jestem normalnym, szczęśliwym chłopakiem bez problemów, ale wcale tak nie jest. Jestem po prostu urodzonym aktorem.
          - Przestań i odpowiedź mi. - Luke powstrzymywał śmiech.
          - Pewnie.
          - Tylko nie rób dziś nic głupiego, Justin. - Ostrzega mnie na co lekko się śmieję.
          - Spokojnie braciszku. Jestem grzeczny.
          Szkoda, że nic nie wie. Czasem mam wyrzuty sumienia. Wiecie jak sobie z tym radzę? Haha. Lek na wszystko. Za każdym razem jak o tym myślę, od razu mam Chloe przed oczami. Muszę się do niej dostać. Sądzę, że jestem bardziej uzależniony od niej niż od narkotyków.

__

*''Que sera sera'' - ''Niech będzie co ma być''


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A więc witamy ! Jak wam się podoba pierwszy rozdział Addicted ?
Piszcie ! Komentujcie ! Chcemy znać Wasze opinie by łatwiej było nam pisać dalsze rozdziały. Nie obiecujemy Wam,że rozdział drugi pojawi się w przeciągu kilku dni bo zaczynają się wakacje więc obydwie mamy coś w planach.Jeśli chcecie być poinformowani, wystarczy,że zostawicie swojego tt !

 I N F O R M O W A N I

Do następnego :)
Martyna i Agata.

27 komentarzy:

  1. genialny kwfbwkef
    jejku chcę już następny
    @biebsmental

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie bardzo mi się podoba .:D Dajcie mi szybko 2! Zwiastun też mega. Czekam z niecierpliwością. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm no ciekawie się zapowiada, napewno będę tu zaglądać, trzymajcie się pozdrawiam i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sopdobał mi się twój blog .Czekam na następny rozdział.Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo..strasznie mi się podoba*,* Justin i narkotyki ?brzmi ciekawie :D
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest boski ♥
    Już nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. OMB *O* KOCHAM TO OPOWIADANIE <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. wciągnęła mnie ich historia. I nie mogę doczekać się 2 rozdziału...czekam z niecierpliwością i życzę weny !!!
    (Szkoda, że nie chcesz kończyć tamtego opowiadania, bo było wspaniałe :/ )

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmmm.... Naprawdę fajny pomysł na ff SPODOBAŁ MI SIĘ! Powoli zaczynam układać ich historie i z jednej jest ona fantastyczna ale z drugie nie... Czekam z niecierpliwością na 2 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest niesamowite,masz świetny pomysł,podoba mi się.
    zapraszam do siebie,może spodoba ci się moje opowiadanie:
    http://shedontlikethelightsjustinbieber.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. [SPAM]Zapraszam do mnie
    - http://andziablogangelika.blogspot.co.uk/
    - http://oto-moja-historia.blogspot.co.uk/
    - http://mysweetgraphic.blogspot.co.uk/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale świetne opowiadanie. Strasznie podoba mi się ten pomysł. Justin beznadziejnie zakochany, ach.. :) Czekam na nowy rozdział. Pozrawiam i życzę weny. /@biebzxxu

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaciekawiłaś mnie niesamowicie! Będę czytała dalej, buziaki! @bieberauss

    OdpowiedzUsuń
  15. to jest świetne! czekam na więcej, na pewno bede czytać

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju ciekawy. Zaciekawilas mnie :-D
    masz bardzo fajny styl pisania oby tak dalej
    @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetnie piszecie, naprawdę! :D Co prawda to trochę nie moje klimaty, ale mimo to, bardzo fajnie potraficie ubrać wszystko w słowa. To wszystko co oni przeżywają, WOOOW! *.*
    Życzę Wam powodzenia w dalszym pisaniu i zapraszam również do mnie! ;)
    http://catchmecauseimfallingdown.blogspot.com/
    i na moją stronkę, gdzie chętnie o Was napiszemy :D
    https://m.facebook.com/akademiamlodychpisarzy
    xoxo @pauLa516

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział, zaciekawił mnie.
    Zostanę tu na dłużej i czekam na nexta.
    Mam bloga o JB nie dawno zaczęłam Zapraszam Cię na niego. Mam nadzieję, że spodoba Ci się --------> http://nosweet-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział genialny! Bardzo mi się podoba a styl pisania boski.Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział świetny ..!! Bardzo mi się podoba pisz szybko szybciutko następny jak najszybciej można :D
    A tym czasem zapraszam do mnie na
    http://elpassatielfutur-acaciaandcristian.blogspot.com/2014/07/prolog-wola-walki-jej-drugim-imieniem.html?m=1
    Albo alexisandnela.blogspot.com :* <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na rozwinięcie akcji :D
    @justbemyromeo

    OdpowiedzUsuń
  22. ciekawa fabuła :)
    @swagjb13 <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Oo pierwszy raz spotykam się z takim pomysłem na ff!
    k_skiba

    OdpowiedzUsuń
  24. świetny, oryginalny pomysł, czekam na następne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Zapowiada się na prawdę ciekawie, nie mogę doczekać się co będzie dalej : ) @only_hopexx

    OdpowiedzUsuń